O blogu

Klub Kolonialny Papugi Orinoko - w tej nazwie wszystko jest prawdziwe:

- Klub jest wirtualnym klubem wymiany rzeczywistych poglądów,
- K
olonialny stanowi egzotyczne decorum, które powinno Czytelnika zaciekawić, sprowadzić i, why not, uwieść,
- Papuga Orinoko istnieje naprawdę i można ją spotkać na blogu "Z frontu walki z reakcją i Redakcją",

poniedziałek, 29 lutego 2016

Polska murem za Wałęsą





Tego udało mi się dożyć.
Z jednej strony jest to świetna ilustracja opisanego przeze mnie wcześniej stanu świadomości społeczeństwa polskiego, dla którego każde kłamstwo jest już akceptowalne, a dyskusji podlega zaledwie forma, w jakiej jest podawane. 
Z drugiej zaś - smutna ilustracja stanu ciężkiej choroby, jaka dotknęła Polskę.

Polska murem za Wałęsą ?
Chore państwo, marny mur.
Właściwie nie powinienem się dziwić - jest to rozpaczliwa próba wytłumaczenia własnej głupoty i bezmyślności. No bo co z tym zrobić? 

Weźmy takiego Wajdę. Wybijał pokłony w pas rzeczonemu? Wybijał.
Kłaniał się Wałęsie w pas Holoubek? Kłaniał. On najwyżej może przewrócić się w grobie.
A polski „epidiaskop”, jak nazywa zbiorowisko naszych biskupów pewna moja znajoma z Jabłonny? „Epidiaskop” ugrał co mógł i ma na swoje umizgi dobre uzasadnienie. Chociaż, przynajmniej na razie, wychodzi na tym dość marnie
No a cała reszta ? Współczuję. Wiem, wiem, nomenklatura się uwłaszczyła, Magdalenka zdradziła, ruscy nie dali, a my, tak jak Gierek, „chcieliśmy dobrze”. Dzieci we mgle. Udowodnię to na przykładzie chociażby tego okrzyczanego Trybunału Konstytucyjnego.

Ale to następnym razem. Na razie czekam na dalszy ciąg powieści KAJ-a o czasach Peerelu. Pomoże mi to wyjaśnić sprawę Magdalenki.


niedziela, 28 lutego 2016

My, naród




Nowy poród starego narodu w 6 obrazkach



My, naród

Stary naród, powtórnie in vitro spłodzony, zainstalowany w polowej macicy, od tyłu, przy wylocie przewodu pokarmowego, dał się wypchnąć na świat i wrzeszczy "My, naród!".

Kiedy rodził się w Magdalence pierwszy stary naród - tłumy myślały, że był nowy.
Kiedy właśnie zrodzono drugi stary naród - tłumy przestały myśleć.

Siedmioskładnikowy grzech pierworodny komitetu KOD



Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz - powiada Pismo.
Z nieczystości powstałeś i w polityka się obrócisz - powiada KOD



Już jednak wydawało się, że cycki filantropa wyschły, kiedy KODowi spadła pod nogi paczka żywnościowa w parcianym worku z napisem "Bolek"
W worku, naśladując gesty Speedy Gonzalesa, miota się pewien Spidi Wąsales, tak jak na kolejnym obrazku:



I tak, obok "demokracji" ustawił się Lech Wałęsa i KOD sam już nie wie, czego najpierw bronić. Co to demokracja, niby wiadomo, ale z kolei Bolek więcej waży w demokracji niż demokracja w Bolku. Śmiejcie się, śmiejcie dranie:













Bolek… bolek… bolek...
Od cholery tych bolków w tak dumnej niegdyś i potężnej Polsce.
Zima była lekka, to i obrodziło.
Takie czasy.


Mężczyźni nie płaczą, mężczyźni się śmieją. Takim śmiechem, od którego kobitki mogłyby się spłakać:





sobota, 20 lutego 2016

Bogatemu i byk się ocieli...




Przypomniało mi się to przysłowie, gdy po rewelacyjnych notowaniach pisu potwierdzonych we wszystkich firmach badających popularność partii politycznych nadeszły dane z urzędów skarbowych szacujące wpływy z podatku VAT w styczniu o kilkanaście procent, konkretnie o 2,4 mld zł. wyżej niż w styczniu roku ubiegłego. Dwa miliardy na początek to więcej niż potrzeba na program 500+ i akurat tyle, aby ucichły autorytety ekonomiczne wieszczące z całą powagą nieuniknioną zapaść budżetu państwa wskutek rozdawnictwa pieniędzy.

Sytuacja w Polsce staje się dynamiczna. Po śmierci głównych generałów do IPN wpływać zaczęły zaginione przed laty dokumenty, które wbrew tradycji publikowane są natychmiast. Dopadnięto Bolka. Jednak nie trzeba być fizjonomistą, aby wnioskować z pobladłych twarzy wiekowych profesorów i sędziów, że wszystko„w tem temacie”, jeszcze przed nami.

Zresztą nie tylko”w tem temacie” pisowi się darzy. Ideowy sędzia, który jeszcze niedawno wsadził policjanta do więzienia za prowokację wobec przekupnej posłanki, sam dał się złowić na wędkę prowokatora. Kijem od wędki posługiwał się dziennikarz, który w miejsce smakowitego robaka nadział na haczyk interes Platformy. Pomyśleć, jeszcze niedawno najtęższe głowy z kierownictwa pisu biedziły się, czym uzasadnić zmiany w sądownictwie. A tu, proszę; jak bieda przyciśnie, to i z kija wyciśnie.

Poparcie dla pisu rośnie tym szybciej im cierpliwiej wykorzystuje swoją okazję do nic niemówienia minister sprawiedliwości. Ważne, że w jego przypadku nauka nie idzie w las. O takich mężach stanu powiada się: rozwojowy. Strach pomyśleć, w co się wypoczwarzy.

Antoni Macierewicz, złowroga twarz pisu, uwija się jak za najlepszych lat. Tam zgani, tu pochwali, tu w garniturze, ówdzie w mundurze, wszędzie wywołuje entuzjazm. Niby nie ma czasu się podrapać, a już zdążył uzbroić dobrym słowem powiaty, podobnie, przedłużyć okres służby żołnierzom zawodowym, dać nadzieję polskiemu przemysłowi lotniczemu a odebrać ją Francuzom. Szczególnie prezydent Francji musi czuć się, jak to się mówi: wydutkany na strychu, bo Tusk swoje dostał? - Dostał. A prezydent? - Nie. I już zdążył się wyrazić troskę, że demokracja w Polsce wymaga naprawy poprzez operację z zagranicy. Na Francję nie mamy co liczyć, chyba że Francuzi znowu wybiorą Napoleona. Ale to inna historia i o niej powinien opowiedzieć Piotr Zychowicz.

W Polsce wszystko idzie swoim torem, tylko znacznie szybciej. Znacznie szybciej to znaczy w maksymalnie długich terminach dozwolonych prawem. Dotąd, składałem pismo w sprawie zwrotu bezprawnie zawłaszczonej nieruchomości i odpowiedzi nie otrzymywałem wcale, lub po wielu monitach powiedzmy dwudziestu, po dwóch latach. Teraz, w ciągu trzech miesięcy otrzymałem dziewięć pism z informacją, co w mojej sprawie robi ministerstwo. Praca wre!
I jak tu nie popierać PiS?




środa, 3 lutego 2016

Stary i głupi




To o sobie. Kiedyś się mówiło: „mały, ale za to łysy”.
Teraz powiem: stary i głupi, ale za to towarzyski (jak poseł miłujący swój elektorat, oczywiście przed głosowaniem). Jednak nie do tego stopnia by wspólnie wyplatać bzdury.

Niechcący przeczytałem ostatnie wpisy na forum SM pod tematem „błąd pilota... itd.”. Pomyślałem sobie: a co tu jeszcze można napisać. Otwieram i okazuje się że można. Właściwie to nie ma się czemu dziwić; przez ostatnie 25 lat Polacy są permanentnie ogłupiani i permanentnie głupieją. Przez 5 lat mącono im we łbach jakimiś zardzewiałymi patefonami na poziomie technicznym sprzed trzydziestu lat, szumnie nazywanymi „czarnymi skrzynkami”. Widać, że skutecznie. Takie przepychanki „oddaj, nie oddam” czy „pokaż, nie pokażę” dobrze służą zaciemnieniu sprawy. Potrzeba tu kaprala z wagonu, wiozącego żołnierzy na poligon, by wyjaśnił, co tak stuka w czasie jazdy.

No to lecimy.
Co się rozbiło? - Rozbił się namberłan całkiem sporego państwa.
Kiedy? - W 2010 roku.

A tymczasem już w 2005 roku jeździło po Polsce i Europie ponad 1000 polskich tirów, wyposażonych w rejestratory trasy, obsługiwane w systemie GPRS. Bez przydługich wyjaśnień: dowolnie wybrane parametry jazdy, przypisane do konkretnego punktu na mapie z dokładnością do 10 m i do aktualnego lokalnego czasu z dokładnością do 1 sekundy, były zapisywane w rejestratorze, i na życzenie przekazywane w trybie on Line do komputera, który był wyposażony w aplikację zawierającą w sobie mapę terenu i program umożliwiający tabelaryczną i wykresową wizualizację danych. Czyli siedzący w centrali przed komputerem dyspozytor mógł w czasie bieżącym oglądać sobie wybrany pojazd i widzieć: aktualną prędkość, obroty silnika, wysokość nad poziomem morza, temperaturę w poszczególnych sekcjach (jeśli to była chłodnia) poziom paliwa w bakach, aktualne zużycie paliwa, stan aktywności poszczególnych urządzeń (w pojazdach budowlanych) itede itepe. 
I to w byle jakiej ciężarówce albo cysternie mleczarskiej. 


Dla inteligentnych chyba wystarczy.
Gdzie są te dane z namberłana?
Gdzie jest ten dom?
Gdzie jest ta dziewczyna, co nas nie kocha?

poniedziałek, 1 lutego 2016

Tekst bez tytułu


 
Przyłożyłem się do klawiatury w niedzielę, żeby skrobnąć coś Papudze, a diabeł mnie podkusił i najpierw podesłałem na forum SM link do duetu Stankiewicz-Wolniewicz. 
I mam za swoje. 
Wyeksploatowałem się i nawet tytułu nie mogę wymyślić, co po zawłaszczeniu sfery ‘soft porn’ przez mojego sąsiada siedzącego w Klubie trochę bliżej baru nie jest już takie łatwe. Przed ‘hard porn’ stale jakoś się wzbraniam (nie będę się kopał z Maurycym), a zwykły tytuł nikogo już nie zainteresuje.


W tej sytuacji i treści nie jestem w stanie z siebie wykrzesać.
Przyszłaby już ta wiosna.





(Post nadesłany przez Hugona. Ilustrację dorzuciłam ja, Orinoko. Bez autoryzacji.)