O blogu

Klub Kolonialny Papugi Orinoko - w tej nazwie wszystko jest prawdziwe:

- Klub jest wirtualnym klubem wymiany rzeczywistych poglądów,
- K
olonialny stanowi egzotyczne decorum, które powinno Czytelnika zaciekawić, sprowadzić i, why not, uwieść,
- Papuga Orinoko istnieje naprawdę i można ją spotkać na blogu "Z frontu walki z reakcją i Redakcją",

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Przemówienie prezesa na otwarcie





Bywa, że dwaj autorzy piszą równolegle, na tych samych forach od kilkunastu lat, podlegając tym samym politycznym trzęsieniom ziemi i forumowym klęskom żywiołowym...

Bywa, że ci autorzy mają to samo poczucie obowiązku wobec młodszych pokoleń czytelników, a wizje spraw tego i tamtego świata na tyle zbliżone, że obaj wzajemnie czytają swoje wystąpienia...

Bywa, że we krwi mają podobny poziom poczucia humoru, różnego, naturalnie, w formie i niuansach... 

Wszystko to nie tylko "bywa", ale zdarzyło się naprawdę, stąd stało się co się stać musiało - Fortunat N. i Rozpuszczalnik wymienili między sobą pytanie, dlaczego by nie otworzyć klubu o wygodnych meblach, na tyle oddalonego od zgiełku, aby myśli mogły wędrować bez pośpiechu i zakłóceń, i na tyle blisko, żeby móc zanurzyć się w życiu i wrócić do siebie w dobrym stanie.
Raz jeszcze w pytaniu zawarła się odpowiedź.
 
Czy kokieteryjnie "kolonialny", ale świadomie egzotyczny klub papugi Orinoko będzie wydawał swoje biuletyny regularnie, często, rzadko (kocha, lubi, szanuje?)... i czy będą one popularne, that is the question.

Klub pozostaje otwarty. Z tym jednak, że nowi członkowie będą mogli przybyć wyłącznie w drodze rekomendacji ze strony jednego z członków tytularnych i zawsze za zgodą wszystkich pozostałych.

Ta statutowa bariera zagwarantuje, być może, utrzymanie pewnego poziomu klubu - w żadnym razie nie powinna ona pełnić roli pijawki, przystawianej dyskutantom dla osłabienia temperamentów i odbierającej moderatorce Orinoko szansę na moderacje pilne, dzienne i nocne, bez których papuga mogłaby się zanudzić na śmierć, a co najmniej zdrzemnąć.

Jej właśnie powierzam przecięcie wstęgi (dziób ma wciąż ostry), a sam zapraszam na koktajle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.