O niebywałych pożytkach
z migracji w obu kierunkach
Coś
takiego było w sygnale komórki, że zwyczajowe "cześć
Maurycy" wymówiłem głosem ściszonym, jak ktoś, kto w czasie
kazania pyta żonę, czy ma drobne na tacę. Miałem nosa, bo mój
krewki przyjaciel w tym samym tonie zachęcił mnie, "żebym
ruszył tyłek, bo Wkurzak przyprowadził mu do domu przecudny okaz
KODupka".
Nie
minęło parę minut, jak
znalazłem się twarzą w twarz z gościem, którego światowość z
wielką determinacją przebijała się przez trzydniowy zarost i
gęste zarośla wokół
podpuchniętych ust.
-
Ralf - podał mi lewą rękę, ostrożnie manipulując prawą, w
której trzymał szklankę
o zapachu whisky.
-
Pan Rafał Trzaskaliński miał na moim osiedlu wykład o
dobrodziejstwach imigracji, to go zaprosiłem - wyjaśnił Jurek
Wkurzak, znany również jako redaktor Wkurzak.
-
Nie "o dobrodziejstwach imigracji", tylko "o
dobrodziejstwach migracji" i nie Rafał tylko Ralf - sucho
sprostował Trzaskaliński.
-
Podobno Rafał, to jest Ralf, wie o migrantach więcej
niż sami migranci -
dorzucił Maurycy.
-
Można tak bez ryzyka powiedzieć - wykazał odporność na ironię
Trzaskaliński. - Podobnie jak Rafał Trzaskowski, natchnienie i
nadzieja polskiej polityki, jestem absolwentem Kolegium Europejskiego
w Natolinie i tak jak on byłem stypendystą w Oxfordzie i w paryskim
Instytucie Unii Europejskiej ds. Badań nad Bezpieczeństwem.
-
O kurwa! - wyrwało się z Wkurzaka.
-
Jeszcze kropelkę? - zapytał Maurycy.
-
A kto mnie odwiezie do domu? - podsunął szklankę gość.
-
Pogotowie.
-
No to za migrantów! - postawił na przekorę Trzaskaliński -
Niech żyją uchodźcy!
-
U siebie - dokończył Maurycy.
-
Panowie pozwolą - przystąpił
do rzeczy specjalista - że mówiąc o emigracji, ograniczę się do
emigracji Polaków, która to emigracja ma dwa pozytywne aspekty, a
nawet więcej, bo dwa i
pół. Jako tania siła robocza, Polacy podnoszą bogactwo unijnych
krajów zatrudnienia, a więc
pośrednio całej Unii Europejskie. To zaś
oznacza, że bogacieje i
Polska, która w Unii leży.
-
W istocie leży - mruknął
Maurycy.
-
Nigdy tego, kurwa, w ten sposób nie widziałem - potarł się po
czole Wkurzak.
-
Drugi pozytywny aspekt polega na tym, że emigrując, Polacy robią
miejsce dla imigrantów. Imigrantów zaś
mamy dwa główne rodzaje...
-
Żydów i muzułmanów - kontynuował
mruczenie Maurycy.
-
NIech będzie, że Żydów i muzułmanów - popisał
się słuchem mówca. - Polacy są zobowiązani odtworzyć przestrzeń
życiową dla środowisk inteligenckich i twórczych, zmuszonych wraz
z rodzinami opuścić kraj po wydarzeniach marcowych, a jeśli chodzi
o muzułmanów uciekających spod bomb, to nikt lepiej nie wie od
papieża Franciszka, jak mądrą i moralną rzeczą jest zapewnienie
im u nas gościny, czyli mieszkań i środków do życia.
-
Dotąd wszystko jasne -
włączyłem się do obrad. - Mamy dwa aspekty, ale gdzie jest
połówka?
-
Ta połówka... - podrapał
się po głowie Trzaskaliński. - Z grubsza biorąc, chodzi o to, że
im więcej ksenofobów wyjedzie, tym łatwiej będzie nam zbudować
społeczeństwo otwarte, zgodnie ze wskazówkami Jurka Sorosa,
fundacji Batorego, Sławka
Siurakowskiego i... co ja wam zresztą będę tłumaczył.
Co
powiedziawszy wykładowca zsunął rękę z głowy i jął się
drapać po wszystkim. Aż w końcu podrapał się po szklance i
podstawił ją pod butelkę.
-
Co do za-za-za-zalet imigracji - zamichnikował Trzaskaliński - to
ideologię zostawię Trzaskowskiemu, a sam skupię się na praktyce.
Załóżmy, że w takiej Polsce pojawi się milion i-i-imigrantów...
-
Dolej mu - syknąłem do Maurycego - bo się zająka na śmierć.
Terapia
okazała się o tyle niefortunna, że lektor przestał wprawdzie się
jąkać, ale przestał również mówić i przestawił się na
niepewny odbiór.
-
Załóżmy, że w takiej Polsce pojawi się milion i-i-imigrantów -
podjął za niego wątek Maurycy. - Będzie to miało absolutnie
dobroczynny wpływ na polskie bezrobocie. Dziecko wie, że
uchodźca musi jeść, spać, leczyć się, jeździć samochodem i
mieć smartfona. A jego rodzina to nie pies i musi mieć
to samo. Jednocześnie przykład ot, choćby takiej Szwajcarii,
pokazuje, że afrykański i bliskowschodni uchodźca do pracy się
nie kwapi, a jak się czasem kwapi, to niewiele umie. To ja się
pytam, kto mu zbuduje dom i sfinansuje jego wymagania? Naturalnie,
zrobi to Polak, ale ja się znowu pytam, kto Polakowi za tę robotę
zapłaci?
-
Polak! - odpowiedzieliśmy chórem, w którym zabrzmiał również
Trzaskaliński.
-
A z czego Polak zapłaci? - ciągnął Maurycy. - Z podatków. A skąd
weźmie na podatki? Z dodatkowej pracy. A jak nie będzie pracy? To
wyjedzie do roboty za granicę i zrobi miejsce dla nowego imigranta,
tak jak to wyłożył nam Europejczyk Trzaskowski.
-
Trzaskaliński.
-
Jeden chuj! - zniecierpliwił się Wkurzak.
-
A ile będzie roboty dla tłumaczy i nauczycieli - przejąłem
inicjatywę. - Co muzułmański imigrant, to kupa dzieci, a dzieci
muszą chodzić do szkoły. Międzynarodowe komisje od praw człowieka
nigdy nie zgodzą się na wysyłanie dzieci uchodźców do szkół
specjalnych; stąd poziom szkół publicznych porządnie się obniży.
Uformuje się nowe pokolenie tanich robotników, niezdolnych do czegoś
więcej jak tylko montaż dla krajów strefy euro. W konsekwencji,
bezrobocie chwilowo się obniży, a Produkt Krajowy Brutto jeszcze po
chińsku i Lewandowsku podrośnie.
-
O o o! - odzyskał świadomość Trzaskaliński. - Widzę, że
łapiecie.
-
Jeszcze nie, ale zaraz złapiemy - poinformował gościa Maurycy i w
trójkę wynieśliśmy go przed dom, gdzie już czekała zamówiona
przez żonę Maurycego taksówka.
Miałem
świadomość, że czas był iść do siebie.
Mimo,
że ledwie liznęliśmy sprawę
nadzwyczajnych pożytków z wędrówek ludów, stamtąd
tu i stąd gdziekolwiek.
Mimo, że Maurycy wyjął z barku butelkę Macallana i mniej więcej
zachęcająco na nas zerkał.
Na
zewnątrz było ni to sucho, ni to mokro, ni ciepło, ni zimno...
Zupełnie
jak w polityce.
______________________________________
___________________
*
(1) Maurycy został zaproszony przeze mnie do Klubu Kolonialnego
Papugi Orinoko i logiczne jest, że zabrał ze sobą zapis rozmów,
stanowiący dotąd treść blogu "Dzwoni do mnie Maurycy".
(2)
Maurycemu należy się obecnie tytuł CCK (Czcigodny Członek Klubu).
Nominację CCK wprowadziłem w związku z tradycyjnie dwuznacznym
charakterem słowa "członek". Czytelnik łatwo zgadnie, że
jeżeli zwrócę się do
Maurycego słowami "szanowny CCK", a na jakiegoś
Kijkowskiego z KODu zawołam
"szanowny członku" - to nie będzie to ten sam rodzaj
respektu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.