O blogu

Klub Kolonialny Papugi Orinoko - w tej nazwie wszystko jest prawdziwe:

- Klub jest wirtualnym klubem wymiany rzeczywistych poglądów,
- K
olonialny stanowi egzotyczne decorum, które powinno Czytelnika zaciekawić, sprowadzić i, why not, uwieść,
- Papuga Orinoko istnieje naprawdę i można ją spotkać na blogu "Z frontu walki z reakcją i Redakcją",

piątek, 1 kwietnia 2016

ECHA Z MIASTA (2)


Przyszła wiosna. Jeszcze od drzwi otwartych ciągnie z zewnątrz, ale będzie lepiej. Chciałbym być więc w zgodzie z naturą, tą budzącą się i moją własną, czyli chciałbym być optymistą. Jeśli o Klub chodzi, to nie ma problemu, Nadieżda dała sobie radę, zrobiła porządki i zwołała dyskusję, pokazując członkom-korespondentom miejsce w kolejce do baru. Gorzej ze światem zewnętrznym.

Świat polski w sferze mediów jest taki jak wszędzie, czyli rozemocjonowany i przegadany. A nie dzieją się rzeczy ani oryginalne, ani nieprzewidziane. Bolek? No jasne, i co z tego? Niech zainteresowani rozbierają Go sobie z uwagą, jest w tym dobra lekcja naszej naiwności i świadectwo intencji naszych przeciwników. Także naiwności mojej w moim młodym wcieleniu: podejrzenia zakradły mi się do głowy w momencie zgłoszenia i przyjęcia kandydatury delikwenta na urząd prezydenta (proszę??). Ale to dawne dzieje. Trybunał? Ten systemowy bezpiecznik, kilkuosobowy oddział specjalny na wypadek, gdyby tryby postępu zaczęły zgrzytać w parlamencie? Skasować w ramach odchudzania biurokracji.

Większość dyskusji w sferze publicznej (a często i prywatnej) pokazuje jak dużo jest wśród nas nie tylko ignorantów, ale ludzi złej woli, lub, jak to należy mówić obecnie, w których Pan nie ma upodobania (co by znaczyło trochę, że to Pan jest winny). Nie ma spraw nie do rozwiązania wśród dyskutantów uczciwie podchodzących do rozmowy, ale widać zagrożony to dziś gatunek. Na dodatek sfera publiczna kieruje się swoimi prawami, które z uczciwością wiele wspólnego już nie mają. Dlatego lepiej, przynajmniej dla zdrowia, czytać różne ‘niszowe’ sieciowe publikacje, a rozmawiać w cztery oczy.

‘Duch czasów’ idzie swoim torem. Wiem, że ‘lawina bieg od tego zmienia’, ale kamieniami są też i ludzie nie angażujący się w publiczną krzątaninę i nie ma co się obawiać, że obudzą się z ręką w specyficznym miejscu. Obudzimy się tak czy inaczej, wszyscy krzątać się nie mogą bo byłoby jeszcze gorzej. Wysiłki Rejtanów naszych czasów mogą coś zmienić (pewnie już zmieniły), ale rezultat niekoniecznie będzie taki, o jaki Rejtanom chodzi. Ale dobrze, że są, zwłaszcza ci obdarzeni iskrą bożą. A są też i gawędziarze-nudziarze. Zawrotu głowy można dostać od ilości ekspertów analizujących i krytykujących posunięcia ‘graczy’ w polityce, naturalnie na tle szachownicy światowej, jakże by inaczej. Ja się w takie ‘gry’ bawię niechętnie, choćby z powodu podejrzanej ilości znawców wiedzy w końcu dość tajemnej. Różne historie miewają swoje drugie albo i trzecie dno, jednak warto sprawdzić najpierw, czy dno pojedyncze zadowalająco ich nie tłumaczy. Nic się już na świecie nie zdarza naturalnie, przez przypadek?

Dyskusja rozpoczęta w Klubie nie zostawia wątpliwości co do przyczyn obecnego stanu rzeczy; wystarczy spojrzeć na ilustracje. Ktoś nam to wszystko sprokurował? Nie można by tego wytłumaczyć powszechną laicyzacją, społecznym permisywizmem, ogólnym opuszczeniem demokratycznej poprzeczki jako normalną reakcją po masakrach dwudziestego wieku?

Można, a w morzu wielomiliardowej ludzkiej masy znajdą się popularyzatorzy i zwolennicy każdego gusła. Dorzućmy do tego równoboczny trójkąt prof.Wolniewicza (z 58 odcinka ‘głosu racjonalnego’), w którym wszyscy w rozmaitych rolach uczestniczymy. I niekoniecznie muszą to być skrajne przykłady myślowych aberracji – spójrzmy na przeciętną ludzką parę: on i ona różnią się między sobą? Różnią się więc też i ich społeczne role, które dziś, bardziej czy mniej świadomie, wszyscy uznajemy za anachronizm, podczas gdy jest to po prostu stan równowagi. Można go rozhuśtać, ale zbierzemy potem burzę. Wiosna zmian tu nie przyniesie: przesądy nie zmieniają się z dnia na dzień, zwłaszcza gdy są podtrzymywane pełną parą komunikacyjnych technologii – owo ‘duraczenie’, świadome czy nie, jest stale testowane choćby w formie reklam na wolnym rynku i tam widać jak jest skuteczne.



Natura radzi sobie z nami po swojemu. Kosa społecznego modelowania na modłę obecnie już właściwie powszechnie wyznawaną natknie się w końcu na swój kamień, bardziej lub mniej krwawy. Żal pewnie będzie kilku rzeczy, jak pół dowcipnie a pół serio wyznał prof.Bartyzel przyczynkiem ‘Europa zdycha jak stara prostytutka’ na portalu ‘prawy.pl’; ale cóż, wszystko się kiedyś kończy. Najlepiej więc będzie, gdy każdy spojrzy bystro na siebie i zrobi to, do czego ma talent i powołanie – a poszukanie ich w sobie to nasza najważniejsza lekcja do odrobienia.

‘Think and act locally’. Dosłownie i w przenośni.

Miało być optymistycznie, więc jest: to Pan Bóg kule poniesie. 


(Artykuł nadesłany przez Hugona.)

1 komentarz:

  1. Spojrzenie Hugona z Kanady jest dodatkowo cenne dlatego, że "spoglądający" przypatruje się polskim sprawom jednocześnie z bliska (internet) i z daleka (geografia). Jego pole widzenia jest automatycznie szersze... i tu, cóż za niespodzianka! - świat jest mały (ciekawostka - termin "globalna wioska" (global village) stworzył Kanadyjczyk McLuhan, filozof i specjalista od teorii komunikacji).

    Tak pisze Hugo: " Różne historie miewają swoje drugie albo i trzecie dno, jednak warto sprawdzić najpierw, czy dno pojedyncze zadowalająco ich nie tłumaczy. (…) Dyskusja rozpoczęta w Klubie nie zostawia wątpliwości co do przyczyn obecnego stanu rzeczy; wystarczy spojrzeć na ilustracje. Ktoś nam to wszystko sprokurował? Nie można by tego wytłumaczyć powszechną laicyzacją, społecznym permisywizmem, ogólnym opuszczeniem demokratycznej poprzeczki jako normalną reakcją po masakrach dwudziestego wieku?"

    * * *

    I jeszcze materacyk poznawczy dla niewolnych od ciekawości leniwców:

    (1)
    Trójkąt profesora Wolniewicza:
    Według koncepcji profesora Bogusława Wolniewicza obserwujemy sprzężenie trzech sił, występujących przeciwko demokracji, które tworzą wierzchołki trójkąta równobocznego. Siły te to biurokracja ( B - aparat urzędniczy), plutokracja ( P - międzynarodówka kapitałowa) i nowe lewactwo ( L - międzynarodówka tęczowa - tzw. neokomuna). W środku trójkąta znajduje się demokracja, której wszystkie tworzące wierzchołek trójkąta siły są przeciwne. Wszystkie trzy siły w wierzchołkach trójkąta łączy niechęć do demokracji ( D ). Tak wygląda diagnoza problemu. Ale to nie wszystko - bowiem całą esencję koncepcji profesora Wolniewicza stanowi sprzężenie między wierzchołkami, czyli siłami.
    Więcej wyjaśnień tutaj: http://www.rodaknet.com/rp_art_6724_czytelnia_artur_trojkat_prof_wolniewicza.htm


    (2)
    "Europa zachodnia zdycha jak stara prostytutka"

    Europa – zachodnia Europa – zdycha jak stara prostytutka w portowej tawernie i nie ma już dla niej ratunku, ale co najważniejsze – całkowicie zasłużyła na ten swój marny koniec.

    To Boża kara za jej sprzeniewierzenie się temu wybraństwu bycia latarnią Christianitas i ewangelizatorką narodów, jakie otrzymała po upadku Cesarstwa Rzymskiego; za autodestrukcję Res Publica Christiana; za makiawelizm, (pseudo)reformację, sekularyzację prawa naturalnego, absolutyzm Lewiatana; za deizm, masonerię, prawoczłowieczyzm, pseudo-oświecenie, z którego wypełzły wszystkie potwory ideologiczne XIX i XX wieku; za potworności wszystkich rewolucji od jej matrycy, czyli rewolucji (anty)francuskiej; za marksizm i wszystkie jego odnogi; za liberalizm i pozytywizm, skuteczniejsze jako rozpuszczalnik tradycji od komunizmu; wreszcie za kretynizm multikulturalizmu i tę ostateczną destrukcję ładu naturalnego – życia, małżeństwa, rodziny, społeczeństwa – jaką ze wściekłym uporem wdraża w ostatnich czasach.

    Za wszystko to należy się jej, by spłonęła jak biblijna Sodoma i Gomora, i tylko żal tych wszystkich pomników cywilizacji, której zbudowali przodkowie, oraz tych nielicznych zastępów ostatnich obrońców Tradycji, jacy tam pozostali, jak moi przyjaciele karliści.

    Zajmują mnie już tylko dwie rzeczy: czy i gdzie przetrwa prawdziwe, ortodoksyjne chrześcijaństwo (może w Afryce)? Czy Polska podzieli los tego klubu samobójców, czy też zdoła się ocalić, to znaczy czy pozostanie też katolicka? A to wcale nie jest pewne, zważywszy, ze na naszych oczach ginie polska wieś, czyli ostatnia socjologiczna rezerwa tradycji.

    Prof. Jacek Bartyzel

    ( http://tenetetraditiones.blogspot.com/2016/03/europa-zachodnia-zdycha-jak-stara.html )

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.