Szanowny
Prezesie,
Oczywiście
przeczytałem w Twojej korespondencji, co się u Was w wielkim
świecie dzieje. Łapię się za głowę i nie rozumiem, dlaczego nie
zrobicie z tym porządku. U nas te wszystkie pedofilie i inne gendery
są nie do pomyślenia. To dopiero byłby skandal!
Z
licznymi imigrantami nie mamy problemów. Do mszy służy u nas
skośnooki, ale jest dobrym katolikiem i bierze udział w Marszu
Niepodległości, a dwie dziewczynki, Wietnamki z pochodzenia,
wygrały konkursy z języka polskiego. Deklamowały niedawno Pana
Tadeusza po polsku i wietnamsku; dostały wielkie brawa, mimo że w
tym drugim języku nikt normalny nic nie zrozumiał. Skandale
erotyczne i u nas oczywiście się też zdarzają, ale wstyd o nich
pisać, a co dopiero roztrząsać.
Jeszcze
przed Świętami Bożego Narodzenia postanowiłem pokazać szersze
tło dla wydarzeń Info z Zapiecka. Jednak życie nie sprostało
chęciom. Jako miejscowy skryba zostałem wrzucony w wir zajęć,
które muszę opisać i sfotografować. Teraz już jest po Świętach,
ale pociechę stanowi, że mieszczę się w oktawie, tuż przed dniem
Świętego Sylwestra. Wyłączam telefon, zamykam drzwi, siadam i
piszę. Nikt mi nie zarzuci, że nie zmieściłem się z
korespondencją w 2016 roku.
Składam
najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne Wam,
Najdostojniejsza Papugo i Szanowny Prezesie, oraz wszystkim, do
których te życzenia właśnie
docierają.
KAJ,
członek korespondent
Adwent
w gminie R.
Trudny okres dla wójta i
proboszcza
Od
niepamiętnych czasów, w gminie była tylko jedna parafia. Mieściła
się w rynku miasteczka R. Wierni ściągali do niej na msze w
niedzielę i święta z wiosek odległych nawet o kilkanaście
kilometrów. Łatwo było trafić, ponieważ wszystkie drogi gminne
łączyły się ze sobą, a ostatnie dwie przecinały się tuż pod kościółkiem, w rynku, pośrodku
parafii.
Kościół
św. Szczepana jest tak stary, że uzasadnionym wydaje się
podejrzenie krętactwa historycznego w wykonaniu niejakiego Mieszka i
Dubrawki w sprawie zasługi ochrzczenia Polan. Mieszkańcy R. przychylają
się raczej do koncepcji dokonania tego wiekopomnego aktu tu właśnie,
i to przez samego świętego Szczepana, w stosownej chwili przed Jego
ukamienowaniem. Jasnym jest, że udowodnienie tej hipotezy
wprowadziłoby pewne zamieszanie na uniwersytetach, a jeszcze większe
w ministerstwie edukacji, i dlatego nikt jej oficjalnie nie podnosi,
bowiem mieszczanie z R. bardzo sobie cenią spokój.
Zostawmy
jednak historyczne spory na boku. Kościółek wiele razy był palony
i stawiany na nowo, aż w siedemnastym wieku odbudowano go z
porządnej cegły. Od tej pory, przy okazji kolejnych patriotycznych
uniesień, co najwyżej tracił dach i
wyposażenie. Sam rynek za to nie wytrzymał cyklicznych prób ognia
i zmienił lokalizację, uciekając w głąb miasteczka, z dala od
głównych gościńców i maszerujących armii. Kościół stoi teraz
samotnie z wysoką dzwonnicą, a obok niego austeria dla dyliżansów,
zaprojektowana dwieście lat temu w ten sposób,
że z daleka patrząc, skos jej dachów stanowi jedność z bryłą
świątyni.
Z
biegiem czasu ilość wiernych na tyle wzrosła, że ze starej
parafii wyodrębniono jeszcze trzy. W nowych miejscach postawiono
kościoły, których wykańczanie wstrzymano do chwili postawienia
domów parafialnych. Metodę tę zaleca episkopat, który
zauważywszy, że wierni chętniej fundują kościół niż
mieszkanie dla proboszcza, zastosował chwyt żywcem wzięty z
brydża, zwany podwójnym impasem. Mieszkańcom gminy R. nie podoba
się stosowanie hazardowych zagrań w świętej sprawie, toteż wiele
gorzkich słów wylało się dotąd pod adresem pasterzy.
Przytaczanie owych słów w tym miejscu
nie wydaje się stosowne; faktem jest
jednak, że zapał do budowy świątyń
jak był, tak pozostał.
Pozornie
w gminie wszystko się zmienia. Powstają nowoczesne ulice, obiekty
użyteczności publicznej, nowe domy. Nie zmieniają się tylko
ludzie. Tak samo, jak przed laty, w niedziele i święta wędrują do
kościoła, w Boże Ciało strojąc domy gałązkami brzozowymi, a w
Zielone Świątki tatarakiem. Zwyczaj wigilijny dzielenia się
opłatkiem rozrósł się tu do wielkich rozmiarów. W związku z
tym, w ostatnim tygodniu Adwentu wszędzie odbywa się wigilia, a
popularniejsze osoby, jak wójt i ksiądz proboszcz, w miarę
zbliżania się Świąt Bożego Narodzenia poruszają się coraz
bardziej ślamazarnie. Trudno im się dziwić, skoro na trzy dni
przed właściwą Wigilią pierwsze, z dziesięciu tego dnia, kolacje
zaczynają spożywać o dziesiątej rano.
*
Takie
są w gminie R. cienie dzierżenia władzy. Organizatorzy spotkań
opłatkowych to widzą i współczują. Jednak z bezwzględnością
mistrza świętej sprawiedliwości miejskiej zapraszają do stołu,
pilnie bacząc, by dostojny gość spróbował tylko każdej z
trzynastu potraw. Gość smakuje, chwali, więc zaraz idzie
dokładka..., potem następny przysmak itd., itd...
Prawdopodobnie każda gmina jest wyjątkowa.
(Test nadesłany przez KAJ'a, członka korespondenta)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.