Szanowny
Prezesie,
Zauważyłem,
że w dwudziestym pierwszym wieku czas przyspieszył i bystro płynie
jak nigdy. Nie wiem jak z nim jest u Ciebie, ale u mnie leci jak
wściekły. Najpierw w jednej chwili minął miesiąc od czasu mojej
poprzedniej korespondencji, a teraz patrzę: już tydzień od Twoich
zgryźliwych uwag na temat Papieża Franciszka i Jego wizyty w
Królestwie Szwecji. Nie chcę wytykać, że umknęło Ci chyba,
kto tam był zaproszony, a kto zapraszał.
Nawet u
mnie w gminie, jeśli się przyjmuje gościa, to honor nakazuje zrobić
to jak najbardziej okazale. Dom posprzątać, odświeżyć, pozamiatać
ścieżki, do komitetu powitalnego przyjąć osoby godne, przyzwoicie
odziane, trzeźwe, umiejące się wysłowić gładko i na temat.
Przygotować toasty i kwiaty. Gdybym opowiedział komukolwiek z
miasteczka R, jaki despekt spotkał Ojca Świętego wśród Szwedów,
nikt by nie uwierzył. Z zamierzchłych opowiadań rodzinnych i
widomych śladów w naszym kościele wszyscy wiedzą, że to lud
chciwy i prymitywny. Ale żeby upaść aż tak nisko?
Dlatego
Tobie do wiadomości, a Szwedom ku nauce napiszę parę słów o
przyjmowaniu ważnych gości na uroczystościach w mojej gminie.
Uroczystości
w miasteczku R.
Każdy
mieszkaniec gminy R. doskonale sobie zdaje sprawę, że gości
zaprasza się z jakiejś okazji. Oczywiście, nie obca jest ta wiedza
dygnitarzom: wójtowi i jego zastępcy, przewodniczącemu gminnej
rady, proboszczowi oraz osobom piastującym ważne funkcje -
dyrektorom szkół, instytucji kulturalnych i spółek gminnych.
Hierarchia jest najważniejsza. Na górze Wójt i ks. Proboszcz, w tej
kolejności lub odwrotnej; poniżej - przewodniczący rady, a rozmaici
dyrektorzy na samym dole. Dla wszystkich to rozróżnienie jest jasne.
Od urodzenia mieszczanin z R. wie, który kogut górniej pieje i z
jakiego klucza.
Tak więc,
jeśli zwykły zjadacz chleba ogranicza się
do obchodzenia uroczystości prywatnych, to dygnitarze mają już
większe zobowiązania. Wójt uczestniczy w uroczystościach
państwowych i gminnych; oczywiście nie
sam, bo wraz z nim wszyscy, którzy cokolwiek znaczą. Rzecz jasna,
nie ma żadnej listy obecności, tym bardziej, że każdy stara się
pokazać w doborowym towarzystwie. Jednak, jeśli już ktoś naprawdę
nie może przybyć, wystarczy, że poda ważny powód, który od razu
jest przyjmowany za dobrą monetę.
W
gminie, ktokolwiek by nie zapraszał, to i tak gospodarzem jest Wójt.
Czyni to w sposób naturalny, na przykład przepuszcza wszystkich
przodem, aż grupka, w której przybył, nie przekroczy progu.
Niepotrzebny jest regulamin - Wójt stoi i trzyma drzwi, w które
jako pierwszy wchodzi ks. Proboszcz, potem starsze panie, następnie
podlotki płci pięknej, a dopiero po nich pozostali dygnitarze. Taka
konfiguracja wydaje się mieszkańcom R. oczywista. Odzwierciedla ona
odwieczną harmonię bytów i siły działające w naturze: oto Wójt
zasiada pośrodku, w pierwszym rzędzie, tuż obok Proboszcza, i jest
otoczony radnymi, dyrektorami i działaczami różnych szczebli,
unaoczniając w ten sposób biblijną
prawdę, że ostatni stają się
pierwszymi.
Poproszony
pięknie, Wójt idzie na scenę i
przemawia. Najpierw pada kilka składnych zdań o okolicznościach
święta, a potem śliczności o organizatorach i gościnnym
środowisku złotego wieku. Wszystko z głowy i z serca. Dlatego,
nawet jeśli Wójt dzień dziadka pomyli
z dniem kobiet, nikt mu tego nie wytyka, bo raz, że zapracowany, a dwa,
co się ceni, że kobiety mu widać bliższe.
Zwykle
po Wójcie zabiera głos ks. Proboszcz, zapraszając do modlitwy i
błogosławiąc zgromadzonych, choć wielu wśród nich schizmatyków
i ateuszy. Wielką z tego satysfakcję czerpią panie emerytki, dla
których dochodzi do połączenia
przyjemnego z pożytecznym, kiedy odstępcy, ze złożonymi rękami na
podołkach i międlący wargami w rytm egzorcyzmu, kornie pochylają
głowy, przyjmując Ducha Świętego.
* * *
Widzowi
z boku wydawać by się wtedy mogło, że są to dwa teatry, jeden na
scenie, drugi na widowni. Nic bardziej złudnego. Dzieje się jeden,
zamknięty w zaklętym kręgu, w którym każdy jest widzem i
aktorem, odbiorcą i twórcą. Tak długo, jak grzeczność jednych
wobec drugich tego wymaga.
PS. Sam
powiedz Prezesie: co kosztowało Szwedów, aby zachować się
przyzwoicie?
Pozdrawiam
Szanowną Papugę i Ciebie w równym stopniu.
KAJ
Test
nadesłany przez KAJ'a, członka korespondenta.
Uwaga, znalezione w
sieci zdjęcie pochodzi z
Parafii Św. Jadwigi Królowej w Gorlicach. Fotografia dobrze oddaje
nastrój posiedzeń
w miasteczku R., które – acz realnie
istnieje - pragnie chwilowo pozostać w cieniu.
Moderatorka Orinoko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.