O blogu

Klub Kolonialny Papugi Orinoko - w tej nazwie wszystko jest prawdziwe:

- Klub jest wirtualnym klubem wymiany rzeczywistych poglądów,
- K
olonialny stanowi egzotyczne decorum, które powinno Czytelnika zaciekawić, sprowadzić i, why not, uwieść,
- Papuga Orinoko istnieje naprawdę i można ją spotkać na blogu "Z frontu walki z reakcją i Redakcją",

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Info z Zapiecka (7)




Szanowny Prezesie,

Im bardziej na Zachód tym dziwaczniej. Mniej chodzi o to, że mało kto tam mówi po ludzku, a bardziej o rozmnażanie. Na przykład w mojej gminie odbywa się to tradycyjnie. Po ślubie kościelnym (!) mąż i żona, płci przeciwnej, oddają się praktykom sklasyfikowanym przez fizjologię jako rozmnażanie. Owocem tych praktyk jest dziecko, wyróżnione w tabelach statystycznych w pozycji "przyrost naturalny".

Piszę o tym, bowiem szczególnie poruszyła mnie sprawa pani Alice Weidel, którą opisałeś w "Bieżących", z właściwym Tobie wdziękiem. Doszukałem się w internecie, że dama owa posiada żonę i dwoje dzieci. Zamurowało mnie. Jakże to tak? Już mniejsza o to, że na nowym stanowisku reprezentuje konserwatystów, ale ciekawi mnie, czy statystyki niemieckie odnotowały ten przyrost jako naturalny?

Nie musisz mi Prezesie wypominać, że piszę o sprawach drażliwych. Takie sprawy u nas rozgrywają się w zaciszu alkowy i mimo że żaden laborant z urzędu nie ma do nich dostępu, to przyrost naturalny w gminie R. okazał się ostatnio dodatni. Jego Wysokość Przyrost ucieszył wszystkich radnych, a Wójta najbardziej. Każdy polityk sobie przypisuje tę zasługę i zastanawia się, jak informację o tym przedstawić publicznie. A musisz wiedzieć, że jest to stąpanie po polu minowym. 
 
Niełatwe jest życie polityka. Tym bardziej, że w spokojnym dotąd miasteczku R. niespodziewanie ujawnił się konflikt. Nie żeby to było miejsce bezkonfliktowe. Skądże. Spór zawsze można wykrzesać ze wszystkiego. Mieszkańcy R. też o tym wiedzą i z wiedzy tej korzystają z umiarem. Na przykład z różnicy zdań dotyczących kolejności przebudowy ulic ("dlaczego, ta ulica, która mogłaby poczekać, a nie moja, która już dłużej czekać nie może") lub wykaszania traw ("dlaczego porządki rozpoczęto ze złej strony gminy, a nie z tej, przy której mieszkam"). Na takie pytania cierpliwie dotąd odpowiadali radni, godząc ogień z wodą po obu stronach sporu. A nie jest to zadanie łatwe, ponieważ musisz wiedzieć, obywatele z R. są bardzo przywiązani do swoich opinii.



Wielkie zamieszanie w miasteczku R.

Dzięki prawie trzydziestoletniej demokracji mieszkańcy R. doskonale wiedzą, że władzę można sprawować w dwojakim celu: dla budowy lepszego świata, albo dla korzyści wynikających z jej sprawowania. Romantycy i materialiści. Nic się w tym podziale od wieków nie zmienia. Wójt, który wybory wygrał w pierwszej turze, korzystając ze sprzyjających politycznych wiatrów, uzyskał dla gminy wielkie dofinansowania. Wzorem ostatniego Piasta postanowił zostawić po sobie gminę murowaną. Budowy ruszyły.

Tymczasem praktyczna opozycja doszła do wniosku, że jeśli w porę nie odwoła władz, to nigdy do władzy nie dojdzie, ponieważ każdy nowy obiekt będzie ogromnym transparentem chwalącym Wójta. Zostaną wydane wielkie pieniądze, a korzyść z nich będzie publiczna, czyli ... żadna. W rezultacie opozycja stworzyła koalicję niezadowolonych, kropka w kropkę totalną opozycję sejmową.

Tak jak możnowładcy za czasów króla Kazimierza sięgali po wsparcie za granicę, tak ad hoc zebrana opozycja sięgnęła po swoich posłów spoza granic gminy. Posłowie ci, korzystając ze swoich uprawnień do wystąpień publicznych, przedłużali sesje rady w nieskończoność. Podobnie jak wielki król, który - zgodnie z przekazem historycznym - miał do tego cierpliwość, samorządowcy w ciszy wysłuchiwali bredni wybrańców narodu, po czym powracali do swoich tematów. Po każdym swoim wystąpieniu dostojni goście natychmiast udzielali informacji własnym stacjom radiowym i telewizyjnym, opowiadając szczegółowo o dzikim zamieszaniu politycznym w gminie R.

Z początku Wójt i rada myśleli podobnie jak Justyna, bohaterka skandalizującej powieści z czasów francuskiej rewolucji, że cnota obroni się sama i wystarczy tylko przedstawić swoje zasługi, a oszczercy odejdą zawstydzeni. Nic bardziej błędnego. Zupełnie jak w przywołanej powieści, im uprzejmiej ich traktowano, tym bardziej następowali, a uroszczenia rosły. Wydawało się też Wójtowi i radzie, że rezultat tych wystąpień będzie żaden. Jednak po jakimś czasie, gdy kolejne ministerstwo wstrzymywało decyzję o dotacji na kolejny cel, okazywało się, że obecność posłów na sesjach i w mediach pomyślana została dokładnie po to.
 




Opozycja wprawdzie ad hoc zebrana, ale nie byle jaka. Tyle było w poprzednich korespondencjach o Wójcie, więc teraz słowo o opozycji. Rdzeń jej stanowi zespół dwóch działaczy o obfitych posturach i tubalnych głosach, którzy ostrogi zdobywali jeszcze w zamierzchłych czasach III RP, wywożąc z kościoła na taczce proboszcza i odbierając za ten czyn pochwały Wyborczej. Sprawa jest równie kłopotliwa dla mieszkańców R., jak dla obecnego Proboszcza, dlatego wspominam o niej mimochodem.

Naturalnie, obaj panowie otoczyli się paniami. Rzecz jasna, uchylę się od ich charakterystyki, bo muzom wieku i karnacji się nie wytyka. Powiem krótko, pasują do siebie jak nos i tabakiera. Dzięki tej zgodności zdobyli dość głosów, by ustanowić referendum w sprawie usunięcia Wójta i rady. Mieszkańcy R., zgodnie ze swoją naturą, dyskretnie spekulują teraz na temat powiązań, spisków i nocnych schadzek, co wioskowej opozycji nadaje wymiar romantyczny.

Napięcie w miarę zbliżania się terminu referendum rośnie. Inne spory ucichły. W powietrzu iskrzy. Mieszkańcy zastanawiają się, kiedy wreszcie Wójt pokaże kły i pazury... a on w dzień referendum zaprasza wszystkich na grilla.

-------------------------

Gorąco pozdrawiam Papugę Orinoko i Ciebie Prezesie.
KAJ


(Tekst nadesłany przez KAJ'a, członka korespondenta Klubu.)




Post scritpum moderatorki:

(z sieci)
Red. Wkurzak uparł się, abym dorzuciła od siebie powyższy rysunek (redaktor postawił na nim palec i nie zdjął go z mojego ekranu, aż się zgodziłam).
Może i dobrze...
Bo też poza tradycyjnymi podziałami, dającymi się symbolicznie określić jako "lewica-prawica", coraz częściej pojawia się na każdym, a więc i gminnym szczeblu, trzecia siła polityczna, której logo widnieje na strzałce skierowanej w dół.
Papuga Orinoko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.