O blogu

Klub Kolonialny Papugi Orinoko - w tej nazwie wszystko jest prawdziwe:

- Klub jest wirtualnym klubem wymiany rzeczywistych poglądów,
- K
olonialny stanowi egzotyczne decorum, które powinno Czytelnika zaciekawić, sprowadzić i, why not, uwieść,
- Papuga Orinoko istnieje naprawdę i można ją spotkać na blogu "Z frontu walki z reakcją i Redakcją",

niedziela, 12 lipca 2015

Wieści z podwarszawskiej wioski.



  • Wydarzenia w mojej Gminie są nie mniej ważne niż spotkania biskupów czarno białych. Otóż w trakcie obrad ostatniej przed wakacjami sesji rady gminy, na salę weszli kibice Legii Warszawa.  A, że sytuacja stała się dla niektórych radnych ciężka, żeby nie powiedzieć niezręczna, z tym większą ulgą wysłuchali dezyderatu. Otóż młodzi ludzie, poprosili, a raczej zażądali od wysokiej rady, aby rynek, tuż przed urzędem gminy nazwać od zaraz Placem Powstańców Warszawy 1944. Na takie dictum nikt nie zaprotestował, tylko jednogłośnie(!) uchwalono nazwę i przydzielono fundusze na nowe tabliczki i uroczyste obchody.


Doprawdy nie wiem, czy twarze państwa radnych stały się czerwone z zapału, który nastąpił od młodzieży, czy wstydu, że  przeoczyli dwadzieścia sześć okazji w tej sprawie, licząc od czasu odzyskania niepodległości.

W każdym razie, u mnie kibole są na topie.

2 komentarze:

  1. Ta ciekawa historyjka nasuwa mi natychmiast następujące przemyślenia:

    po pierwsze, potwierdza, że nie ma rzeczy niemożliwych pod warunkiem zaistnienia wzajemnej zgodności pomiędzy następującymi elementami:
    - kto mówi lub działa
    - co mówi lub jak działa
    - do kogo mówi lub gdzie działa
    - kiedy mówi lub działa;

    po drugie, potwierdza, że w warunkach pustki lub jałowości politycznej możemy mieć "pożytek" nawet z artystów, takich jak np. Kukiz (niespecjalny), względnie innych grup społecznych, takich jak kibice, gdy spełnione są powyższe warunki;

    po trzecie, potwierdza moje wcześniejsze przemyślenia, że trzy sektory kibiców Legii, Śląska i Wisły, wspomagane dwoma weselami góralskimi, w jeden dzień rozpirzyłyby całą tę "polską armię" , nawet gdyby dowodził nią sam ataman Siemonienka.

    Ciekawi mnie, czy KAJ mógłby rozwinąć analizę sytuacji bazując na twierdzeniu : "gdy pada generał - prosty szeregowiec przejmuje komendę".

    OdpowiedzUsuń
  2. Szeregowcy zwykle zaczynają rządzić, gdy nie czują nad sobą bata.

    Kibice, widać, są nietypowymi szeregowcami, ponieważ z batem się leją. Na przemoc odpowiadają przemocą, a gdy jej nie ma, tęsknie rozglądają się wokół. Brak zewnętrznej przemocy traktują jak złamanie zasad przez społeczeństwo, jako działanie jawnie niehonorowe. Są jak szlachta bez ziemi według Kitowicza, chętni do bitki i wypitki, gotowi zaciągnąć się pod znaki, które ich przyjmą, pod warunkiem, że: primo - swoje, secundo, że nie będą gnili w koszarach. Szalik Legii, Kolejorza, Wisły, czy Górnika, jest dla nich jak rycerski proporzec; powiewa, gdzie są i hańbą go utracić.

    W małej gminie, wiemy o nich wszystko; nie są święci, ale jacy by nie byli, są nasi.

    Generałowie odchodzą, jedni do Pana Boga, inni w niesławie. Jan Paweł II pozostawił po sobie pustkę, a Wałęsa niesmak. Ludzie muszą sobie radzić sami w potopie manipulacji, które ćwiczą co dzień środki masowego przekazu. Nastrój staje się podobny do tego, jaki panował w czasach późnego Gierka, kiedy zadowolonym partyjniakom niewidzialna ręka pisała po murach „mane tekel fares”. Dziś już, okopów trójcy, zdrady, fałszu i podłości bronią nieliczni, a i generałowie zachodzą w rozum jak przedzierzgnąć się w atakujących.

    Nie będzie to proste, w tryumfalnym pochodzie trzeba jeńców.

    To chyba dobrze, że nie ma generałów. Społeczności zaczynają się same rządzić poprzez niezliczone inicjatywy; bractwa, stowarzyszenia, komitety, kluby i koła zainteresowań. Nigdy ich tyle nie było, co teraz. Na przykład, kilku bogatszych zrzuca się na stypendia dla ofiar losu, na drogie procedury lecznicze biedaków, na darmowe obiady w szkole, albo ksiądz w czasie mszy ogłasza zrzutkę. Ludzie nie mają wiele, ale pomoc jest i to często w porę. Nadchodzi nowe pokolenie ludzi odważnych mówiących pełnym głosem o historii, moralności i bolączkach. Jakże inne od naszego, zajmującego boczny stolik w kawiarni, kryjącego się z myślami, bojącego się zabrać głos w dyskusji i wylewającego swoje żale dopiero w domowym zaciszu.

    Kibice pierwsi z powrotem dostrzegli, że są wartości większe niż życie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.