Z
wiekiem planowanie szwankuje. Pewien dżentelmen, zapytany czemu
porusza się na dziwnie rozstawionych nogach wyjaśnił, że
niedomaga u niego planowanie. Zaplanował
oddanie wiatrów, a tymczasem - jak by to powiedział Szwejk - wykonał
dużą potrzebę.
Zaplanowałem
sobie jakieś słowo wstępne, a tymczasem życie goni. Słowo
wstępne będzie potem, mam nadzieję, że nie na końcu.
Zadeklarowałem wcześniej, że będę informował p.t.
emigrantów o sytuacji krajowej i zapomniałem, że to przecież
dzisiaj odbywają się tak zwane wybory. Czyli że może już dzisiaj
zostanie ogłoszone, że będzie druga kadencja prezydenta. Bo, że
prędzej czy później, taki własnie będzie komunikat, to nie ulega
dla mnie wątpliwości.
A
czemuż to? Podejdźmy do sprawy metodycznie, jak kapral w wagonie
wiozącym żołnierzy na ćwiczenia (później o tym będzie).
Cóż
to jest ten tak zwany, za przeproszeniem, akt wyborczy? Jest to
najzwyklejsze udzielenie przez obywatela informacji, kogo chciałby
widzieć na danym stanowisku.
Informacji
tej udziela ten dumny ze swych praw obywatel, wypełniając
stosowny formularz i umieszczając go w skrzyneczce ozdobionej
barwami narodowymi. W ten sposób informacja udzielona przez
obywatela rozpoczyna swoją drogę ku nieuchronnemu przeznaczeniu.
Informacja ta jest uwzględniona przez komisję,
która pilnuje skrzyneczki w postaci protokołu zawierającego
sprawozdanie z tego, jakich informacji udzielili obywatele. Czyli
informacja przechodzi swoje pierwsze przepoczwarzenie - z formularza,
wypełnionego ręką obywatela, przeniesiona zostaje ręką członka
na inny formularz.
Formularze
te pierwotne, pisane ręką obywateli, pakowane są w kupki, wiązane
i zaopatrzone z wierzchu (tak mnie informowano) w formularz zbiorczy
czyli protokół. Pierwotna informacja obywatela jedzie sobie
związana w kupce i tu dawano mi niechętnie i do tego sprzeczne
informacje. Jedni mówili, że do powiatu, inni - że prosto do
Warszawy, pod główny ołtarz. Ale biorąc pod uwagę całą Polskę,
to te formularze przy okazji wyborów parlamentarnych mieszczą się
w sześciu kontenerach czterdziestostopowych, a w przypadku
prezydenckich pewnie w dwóch, to gdzie to trzymać? Nie powiedzieli.
Tymczasem
informacja obywatela przechodzi drugie przepoczwarzenie w postać
informacji elektronicznej. Na przykład pan Bogdan siada do komputera
i mejlem wysyła informacje obywatela, juz w trzeciej postaci
szczebel wyżej. Tam informacja obywatela przechodzi kolejne
przepoczwarzenie i ma już czwartą postać i zapewne zanim dojdzie
do głównego ołtarza przejdzie jeszcze kolejne etapy przekazu
elektronicznego.
Co
to znaczy?
Samemu trzeba dojść, palec na klawiaturze może się
omsknąć, a czeskie błędy zdarzają się nie tylko w Czechach.
Wszystkim
życzę, by ich faworyci wygrali.
Jeśli zważyć, że przepoczwarzenia - z natury rzeczy - dotyczą nie tylko pierwszych tur głosowania, ale i drugich, to przyglądanie się "palcowi na klawiaturze", temu który "może się omsknąć", nabiera szczególnej wagi.
OdpowiedzUsuńCzy Pan zauważył, Fortunacie, jak rozdarł się naczelny patriota Polski w osobie Adama Michnika. Czyż naszego krajowego i unijnego powietrza nie rozdziera dzisiaj przenikliwy michniczy krzyk na wzór sławnego "Pan tu, panie Pogorzelski, robisz swoje - a ja gorę!"?
A przecież, kiedy Gazeta W. ogłasza nowy "alarm dla miasta Warszawy", a jej naczelna syrena wyje, że "rezultaty pierwszej tury wyborów pokazują, że Polska może dostać się w ręce ludzi nieodpowiedzialnych i niekompetentnych", to potencjalne drżenie wyżej wymienionego palca na klawiaturze może przyjąć amplitudę krytyczną i - jadąc w górę po piramidzie - przenieść się na palce znacznie wyżej położone.
Gratulując Panu analizy sekwencji przepoczwarzeń, wydam jeszcze westchnienie "ach!" i na najbliższe dwa tygodnie zamienię się w słuch, wzrok i prawie wszystkie inne zmysły.