Widzę, że
Klub się pomaleńku rozkręca. Fakt. Drinki uspokajające,
szczególnie w otoczeniu pięknego wnętrza i wpółdrzemiących, za
przeproszeniem, członków pozapadanych w kanapy klubowe, nie
nastrajają do polemik i zawziętych wystąpień mających na celu -
no właśnie, co mających na celu - no chociażby zbawienie świata
przed nieuchronnym jego przeznaczeniem, do którego równie wytrwale
co bezmyślnie, zmierza.
No ale "tak, tak, Gerwazeńku, tak, tak, Protazeńku", czy to właśnie jest istotą niepisanego regulaminu tego Klubu? Z pewnością NIE!
Nie ukrywam, że "przyciągnęła mnie na członka" przede wszystkim nazwa Klubu. Klub Kolonialny Papugi Orinoko. To "Kolonialny" bardzo mi się podoba. Wyznacza mi bowiem skromne zadanie, jakie mógłbym jeszcze wypełnić na tym łez padole. Co prawda Pan Kaj, też członek jak się patrzy, użył nazwy "Orientalny" - też pięknie - ale czy w Klubie Orientalnym nasza wielce czcigodna moderatorka (ach co za szyk, co za wdzięk, istna Wenus, istna Wenus) nie czułaby się przypadkiem trochę jak uchodźca? Ona mogłaby czuć się jeszcze gorzej, a zatem.... ja jestem członek ( a członek to brzmi dumnie, jak powiedział Aleksander Maksimowicz Pieszkow ) Klubu Kolonialnego.
Dlaczego to jest dla mnie ważne - okaże się potem. Zechcę pokazać możliwość innego spojrzenia na katolicyzm (ten rzymski) właśnie w aspekcie doby kolonializmu, tego według naszych dzisiejszych pojęć.
No ale "tak, tak, Gerwazeńku, tak, tak, Protazeńku", czy to właśnie jest istotą niepisanego regulaminu tego Klubu? Z pewnością NIE!
Nie ukrywam, że "przyciągnęła mnie na członka" przede wszystkim nazwa Klubu. Klub Kolonialny Papugi Orinoko. To "Kolonialny" bardzo mi się podoba. Wyznacza mi bowiem skromne zadanie, jakie mógłbym jeszcze wypełnić na tym łez padole. Co prawda Pan Kaj, też członek jak się patrzy, użył nazwy "Orientalny" - też pięknie - ale czy w Klubie Orientalnym nasza wielce czcigodna moderatorka (ach co za szyk, co za wdzięk, istna Wenus, istna Wenus) nie czułaby się przypadkiem trochę jak uchodźca? Ona mogłaby czuć się jeszcze gorzej, a zatem.... ja jestem członek ( a członek to brzmi dumnie, jak powiedział Aleksander Maksimowicz Pieszkow ) Klubu Kolonialnego.
Dlaczego to jest dla mnie ważne - okaże się potem. Zechcę pokazać możliwość innego spojrzenia na katolicyzm (ten rzymski) właśnie w aspekcie doby kolonializmu, tego według naszych dzisiejszych pojęć.
W latach
głębokiego Gomułki, w witrynie dziupli zegarmistrza, mieszczącej
się w Warszawie przy ul. Hożej, umieszczony był w okienku napis
"Świata nie zmienisz,
ale pasek mógłbyś".
No to ja
spróbuję zmienić pasek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.