O blogu

Klub Kolonialny Papugi Orinoko - w tej nazwie wszystko jest prawdziwe:

- Klub jest wirtualnym klubem wymiany rzeczywistych poglądów,
- K
olonialny stanowi egzotyczne decorum, które powinno Czytelnika zaciekawić, sprowadzić i, why not, uwieść,
- Papuga Orinoko istnieje naprawdę i można ją spotkać na blogu "Z frontu walki z reakcją i Redakcją",

piątek, 8 maja 2015

Trochę luksusu

Kilka dni temu Rozpuszczalnik zaproponował mi udział w Orientalnym Klubie Papugi Orinoko. Zgodziłem się natychmiast, ponieważ z załączonej fotografii, wynikało, że wystrój sali klubowej: obicia, meble, zasłony dokładnie trafiają w mój gust.

Wybrałem miejsce na schodach wiodących do pokoi na piętrze, ponieważ palę nałogowo i co jakiś czas muszę opuszczać Towarzystwo. Wiem, że moja pozycja, nieco oddalona od centrum, pozwala patrzeć z wyższej perspektywy na bieg wydarzeń i stanowi utrudnienie, dla tych, którzy postanowią pójść gwałtownie do siebie, trzaskając drzwiami na odchodne. Wszystkich ich z góry (czwarty stopień od podłogi) przepraszam.



Widok przez okno urzeka; na wprost ocean, szmaragdowa toń, piaszczyste plaże, meduzy, rekiny i nimfy w bok; palmy, liany, małpy, lwy, jaguary i ptactwo z gadającymi papugami na czele. Zakopane skarby piratów kuszą, jednak upał, muchy tse - tse,  wysoka wilgotność powietrza i mrok dżungli odstrasza, dlatego klubowicze, a wśród nich ja, wybierają klimatyzowane wnętrze zaproponowane przez gościnnego Rozpuszczalnika, a piratów z dobrodziejstwem inwentarza, pozostawiają duchom niespokojnym, skłonnym do awantur i pieniactwa.

Przez uchylone drzwi dobiegają odgłosy tam tamów i chóralne okrzyki ałłach; mieszając się zanim dotrą do uszu z trelami ptaków i muzyką cykad, stanowiąc wieczorny podkład dla przedśmiertnych kwików zarzynanej antylopy. Tłumaczymy wtedy popijając drinki, że lew dba o dobór naturalny, a on zwyczajnie je kolację nie szukając dla siebie żadnych usprawiedliwień. Czasami okrzyki zbliżają się bardzo blisko, tuż tuż, potężnieją, wtedy, aby nie zagłuszały spokojnej dyskusji zamykamy drzwi na zasuwę i barykadujemy się od środka.

Wszystko to zobaczę i usłyszę niebawem siedząc na schodach (czwarty stopień licząc od dołu).

1 komentarz:

  1. Było tuż po północy, kiedy zobaczyłam Fortunata koncentrującego wzrok na czymś, na co wcześniej nie zwróciłam uwagi. Idąc za wzrokiem Fortunata, na tym samym, jeszcze dla mnie niewidocznym szczególe utkwił swoje spojrzenie Rozpuszczalnik. A potem obaj wizualnie wzięli na cel moją osobę i tak doszło do pewnych manewrów wzrokowych, w wyniku których stało się i dla mnie jasne, że zaniedbałam swoje obowiązki - oto jako moderatorka przepuściłam Kajowi zdanie "Kilka dni temu Rozpuszczalnik zaproponował mi udział w Orientalnym Klubie Papugi Orinoko".
    Jeśli Sz. Czytelnik jeszcze przejęzyczenia nie widzi, to zaakcentuję: "w Orientalnym". A przecież ja latam po pokojach Klubu Kolonialnego.

    (Uff, może jednak w porze popołudniowego koktailu mój pojnik nie zostanie pominięty.)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.